O życiu w Finlandii, różnicach między Finami i Polakami, a także fińskich sposobach na dobrą zabawę opowiada wykopowicz Daniel Vahla (@daniel0707).
– Kone ja tuotantotekniikka HAMK, Riihimäki (student mechaniki i inżynierii produkcji na politechnice regionu Kanta-Häme, w mieście Riihimäki) – przedstawia się Daniel Vahla, którego poznaliśmy w serwisie Wykop.pl. Ma 22 lata, pochodzi z położonego na Mazurach miasteczka Korsze, a jego hobby to fotografia. Daniel zgodził się opowiedzieć nam o życiu w Finlandii, a także o wszystkim tym, co różni Finów i Polaków.
BiletyAutokarowe: Najpopularniejsze kierunki emigracji zarobkowej to Niemcy, Holandia i Wielka Brytania. Czemu wybrałeś akurat Finlandię?
Daniel: Finlandia jest krajem niedocenianym przez emigrantów – być może dlatego, że obcokrajowiec nie otrzyma tam pełnego wsparcia socjalnego. Należy sobie na nie zasłużyć, pracując i odkładając składki, a dopiero potem, w razie kryzysu, można otrzymać pomoc od państwa.
A jednak, pomimo bardzo małej ilości przyjezdnych, władze starają się ułatwić im życie. Możemy korzystać z szeroko dostępnych kursów języka fińskiego; poza tym praktycznie wszyscy urzędnicy mówią po angielsku, a w razie potrzeby można nieodpłatnie skorzystać z tłumacza. Sami Finowie wypadają lepiej od Niemców czy Holendrów. Są pomocni, choć niekoniecznie rozmowni. Gościnni, choć nie szczodrzy. Przede wszystkim znaczna większość mówi po angielsku.
Zarobkowo Finlandia jest świetnie zbalansowana. Początkujący na rynku pracy mogą oczekiwać wypłaty, która pokryje wszystkie potrzeby, a i pozwoli coś odłożyć na przyszłość. Kadra wyspecjalizowana nie zarabia milionów, ale ma racjonalnie wyższe dochody. Minimalna płaca to 1250-1500€, po studiach można liczyć na 2000-2500, a po pięciu-dziesięciu latach stażu na 4000-5000. Krótko mówiąc: jestem w Finlandii, bo w Finlandii jest dobrze. Nie wspominając o tym, że moją żoną jest Finka o imieniu Tuuli (co tłumaczy się na „Wiatr”).
Co tam właściwie robisz?
Jestem studentem trzeciego roku mechaniki i inżynierii produkcji na politechnice HAMK, w mieście Riihimäki. Jestem również przedstawicielem społeczności obcokrajowców w Związku Młodych Inżynierów.
Znasz język? Nie masz problemów z komunikacją?
Po dwóch latach kursów na uniwersytecie i zajęć wieczorowych organizowanych przez urząd miasta oceniłbym mój fiński na poziom B1 (płynne radzenie sobie w codziennych sytuacjach – przyp. red.). Jest to język złożony gramatycznie, ale wbrew pozorom łatwo wymawialny. Niestety fiński uczony jest nierówny fińskiemu mówionemu i czasami muszę prosić rozmówcę, żeby mówił pełnymi słowami (tak, słowami – nie zdaniami!), bo zwyczajnie ucinają i przeinaczają wszystko jak leci! Ogólnie problemów z komunikacją prawie nie mam; zresztą niemalże wszyscy mówią świetnie po angielsku.
Szybko się zaaklimatyzowałeś? Do czego przyzwyczaiłeś się szczególnie łatwo, a z czym miałeś największe trudności?
Aklimatyzacja przeszła bez większych bolączek. Najszybciej przyszło mi przyzwyczajenie się do bycia w „innym kraju”, bo okazało się, że bariera komunikacyjna prawie że nie istnieje.
Wbrew pozorom długie letnie dni i zimowe noce też nie sprawiały kłopotów, o ile brało się pod uwagę, że naprawdę należy brać witaminę D zimową porą. Temperatury również nie odbiegają znacznie od polskich – jest średnio o pięć stopni zimniej o każdej porze roku.
Największe trudności sprawiły pewne drobne aspekty: mięso jest dostępne najczęściej w opakowaniach i marynacie, a kiełbasy to praktycznie mortadela z dodatkiem smakowym.
Skoro jesteśmy przy jedzeniu: jak smakuje fińska kuchnia?
Mnie, studenta, nie stać na fińskie specjalności, ale zdecydowanie polecam wszelkie odmiany renifera, niedźwiedzia oraz łosia. Ciekawą nowością dla Polaka byłyby również leśne specjały, takie jak cloudberry, czyli malina moroszka, czy lingonberry – borówka brusznica. Z codziennego menu zaskakująca jest mnogość typów pieczywa oraz… słone masło.
Czy coś w Finlandii Cię szczególnie zdziwiło?
Największą niespodzianką była dla mnie swoboda studiowania. Wszystko – począwszy od planu studiów, poprzez planowanie egzaminów, aż po możliwość indywidualnych projektów – leży w rękach studenta. Każdy kierunek posiada aktywnego doradcę, który służy pomocą w organizacji nauki, a dziekanat jest zastępowany przez biuro do spraw studenckich. Załatwienie czegokolwiek zajmuje minuty, jeśli nie sekundy. Przykładowo: zapisanie się na egzamin trwa 15 sekund.
Zdziwił mnie też fakt, że w każdym sklepie stoją automaty do gier. Finowie nie lubią, jak im się drobne po portfelu pałętają, więc od kasy idą wprost do automatów i grają za resztę. No i pijaństwo, nagość i ogólne szaleństwo świąt letnich. Ach te Vappu czy Juhannus…
Możesz rozwinąć?
Vappu to powitanie wiosny. Świętuje się je przez dwa dni. Już na parę tygodni przed świętami dogadujemy się, gdzie je spędzimy. Ostatniego dnia kwietnia udajemy się do wcześniej ustalonej lokacji i rozpoczynamy bal przebierańców, gdzie alkohol leje się strumieniami. W międzyczasie gramy w mölkky czy też alias. Zawsze robimy też konkurs na najlepszy kostium i grupowe zdjęcia. Gdy słońce powoli zachodzi, udajemy się do środka i grupowo „saunimy” (w języku fińskim istnieje czasownik od słowa „sauna”). Nikt nie jest speszony; jest to zjawisko zupełnie aseksualne – do tego stopnia, że w trakcie przerwy na ochłodzenie widać przemieszanych golasów pośród tłumu, co jest społecznie akceptowane.
Następnego dnia jest parada w Helsinkach. Wszyscy, którzy ukończyli szkołę średnią lub wyższą, zakładają swoje czapki, a studenci swoje kombinezony, i udają się przed fontannę obok Kauppatori (rynku w Helsiknach), gdzie następuje ukoronowanie posągu czapką studencką. Potem wszyscy się rozchodzą – część by imprezować, część na piknik w parku.
Juhannus (Noc Świętojańską) zaś należy spędzić nad wodą, biorąc symboliczną kąpiel. Jeżeli woda jest za zimna, to udajemy się najpierw do sauny, gdzie chłostamy się za pomocą vihta – rózgą z gałązek brzozy, z dużą ilością liści. Poprawia to nasze krążenie i prawie nie boli…
Czy Finowie bardzo różnią się od Polaków?
Różnią, i to znacząco i na wielu płaszczyznach. Zacznę od hierarchii.
W Finlandii droga od pracownika najniższego stopnia do dyrektora jest bardzo krótka, co przekłada się na niską rozpiętość płac i ogólne poszanowanie międzyludzkie. Nikt nie jest piętnowany za pracę na kasie czy w charakterze sprzątaczki.
Indywidualność jest cechą pożądaną. Oczekuje się od dzieci, że wyprowadzą się na swoje, kiedy tylko będą w stanie tego dokonać. Pomagają w tym najtańsze w Europie kredyty mieszkaniowe.
Finlandia jest również krajem prawdziwego równouprawnienia. Kobiety i mężczyźni mają równy dostęp do wszystkich zawodów, ale kwalifikacje grają tu ważniejszą rolę niż płeć czy kolor skóry. Nikogo nie szokują związki homoseksualne. W samych Helsinkach można trafić do dedykowanych homoseksualistom barów, takich jak Don’t Tell Mama.
Finowie pokładają wiarę w drugiego człowieka, dzięki czemu nie muszą mieć wszystkiego zaplanowanego. Dzieje się tak, ponieważ każdy Fin po prostu przestrzega zasad. Nie ma tu cwaniactwa ani oszukiwania.
Jak w Finlandii postrzegana jest mniejszość polska?
Mniejszość polska jest marginalna do tego stopnia, że Finowie nie mają o nas wyrobionego zdania. Co najwyżej niektórzy sądzą, że jesteśmy powiązani kulturowo i językowo z Rosjanami. Wprawdzie na ulicach można czasem spotkać polskich robotników, ale nie słyszałem, aby ktoś źle się o nich wypowiadał. Kiedy ktoś dowiaduje się, że jestem z Polski, zwyczajnie dopytuje, jak tam jest – jaka pogoda, co ciekawego można zobaczyć itp.
Myślisz o powrocie do Polski?
Powrót na stałe jest dla mnie nierealną perspektywą – za dużo dobrego człowiek zasmakował… Aczkolwiek staram się regularnie odwiedzać Polskę, by spotkać się z przyjaciółmi i rodziną. Przyznam też, że brakuje mi strasznie naszej kultury mięsnej. W Polsce wszystko zwyczajnie smakuje lepiej.
Dziękujemy za odpowiedzi!
* * *
Wywiad przeprowadzony przez redakcję portalu Bilety Autokarowe – www.BiletyAutokarowe.pl. Znajdziecie nas w portalu Wykop.pl (@BiletyAutokarowe) oraz na Facebooku (facebook.com/biletyautokarowepl).
Autor: Turisticus
Kto nie lubi odpocząć od szarej codzienności przynajmniej w wolny weekend? Nie znam lepszego sposobu niż wyjazd do jakiegoś ciekawego miasta. Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Turisticus